Online-knigi.org
online-knigi.org » Книги » Детские » Детская проза » Akademia Pana Kleksa - Brzechwa Jan (книги без регистрации бесплатно полностью .txt) 📗

Akademia Pana Kleksa - Brzechwa Jan (книги без регистрации бесплатно полностью .txt) 📗

Тут можно читать бесплатно Akademia Pana Kleksa - Brzechwa Jan (книги без регистрации бесплатно полностью .txt) 📗. Жанр: Детская проза. Так же Вы можете читать полную версию (весь текст) онлайн без регистрации и SMS на сайте online-knigi.org (Online knigi) или прочесть краткое содержание, предисловие (аннотацию), описание и ознакомиться с отзывами (комментариями) о произведении.
Перейти на страницу:

Roslinnosci na ksiezycu nie ma zadnej, nie ma tez zadnych innych zywych istot procz Lunnow.

Lunnowie nie posiadaja ani ciala, ani kosci. Utworzeni sa z mglistej miazgi podobnej do oblokow i moga przybierac najrozmaitsze, dowolne ksztalty. Miazga ta pokryta jest przezroczysta elastyczna powloka, przypominajaca zelatyne.

Wszyscy Lunnowie maja naczynia ze szkla, w ktorym spedzaja czas wolny od pracy. Kazde z tych naczyn posiada odrebny ksztalt, dzieki czemu Lunnowie moga wyodrebnic sie jedni od drugich.

Mieszkania Lunnow wypelnione sa dziwacznymi sprzetami z zelaza i miedzi. Sa to przerozne krazki, plytki, talerze, misy, poustawiane na trojnogach lub pozawieszane na scianach.

Swiatla Lunnowie nie posiadaja, natomiast sami promieniuja w miare potrzeby. Zywia sie zielonymi kulkami, ktore wybieraja z miedzi. Wydaja dzwieki podobne do uderzen srebrnych dzwonkow i doskonale w ten sposob porozumiewaja sie miedzy soba.

Lunnowie poruszaja sie podobnie jak obloki, to znaczy – plynac. Do pracy nie uzywaja zadnych narzedzi i we wszystkim, co robia, posluguja sie roznymi promieniami, ktore z siebie wydzielaja.

Tacy sa ksiezycowi ludzie zwani Lunnami.

Na poludniu polkuli ksiezyca, w Wielkiej Srebrnej Gorze, mieszka wladca Lunnow, potezny i grozny krol Niesfor. On jeden tylko osiagnal taki stopien doskonalosci, ze utracil swa przezroczystosc i uksztaltowal swe plynne cialo bez potrzeby uciekania sie do szklanego naczynia. Krol Niesfor podobny jest do czlowieka ziemskiego, ma nawet rece i nogi, brak mu tylko twarzy, dlatego tez glowa jego posiada forme gladkiej kuli.

Krol Niesfor nigdy nie wypuszcza z dloni waskiego, dlugiego miecza. Gdy ktory z Lunnow narazi sie na jego gniew, przekluwa go ostrzem swej klingi.

Wtedy z zelatynowej powloki wyplywa promienista miazga i ulatnia sie w jednej chwili. Powloke przeklutego Lunna krol Niesfor zabiera do swego srebrnego palacu i chowa do zelaznej skrzyni.

Pewnego dnia krol Niesfor przelamal obyczaje swojego ludu i wyszedl na powierzchnie Srebrnej Gory. Wtedy wlasnie stala sie rzecz, ktorej nikt nie byl w stanie przewidziec… – w tym miejscu pan Kleks przerwal i uwaznie czegos nasluchiwal.

Po chwili zaczal zdradzac zaniepokojenie, ktore wyraznie udzielilo sie wszystkim obecnym. Z parku dolatywaly krzyki, trzask lamanych galezi, brzek tluczonych szyb. Widocznie zaszlo cos szczegolnego.

Zgielk przyblizal sie coraz bardziej, az nagle drzwi do sali rozwarly sie z loskotem i w progu stanal Alojzy.

Byl rozczochrany, brudny, ubranie mial pomiete. W dloni trzymal sekaty kij.

Na twarzy jego malowala sie wscieklosc.

– A coz to znaczy, panie Kleks?! – zawolal glosem, ktory zamrozil i przerazil wszystkich. – Zachcialo sie wam urzadzac zabawy beze mnie! Co? Mnie sie zostawilo szczyglom na pozarcie, a tu przez ten czas opowiada sie bajeczki! Czego sie gapicie na mnie, wy wszyscy? Fora ze dwora! Wynosic sie stad, pokim dobry!

Przy tych slowach zaczal wymachiwac kijem nad glowami wystraszonych gosci.

Pan Kleks zaniemowil, spogladal przed siebie szklanym wzrokiem i nerwowo szarpal brwi.

Alojzy bez zadnych przeszkod buszowal po sali, wreszcie zblizyl sie do stolu zastawionego przysmakami pana Kleksa i z calych sil uderzyl w stol kijem. Rozlegl sie trzask, odlamki porcelany i szkla posypaly sie we wszystkie strony, a kremy i napoje ochlapaly najblizej siedzacych gosci.

Anatol usilowal obezwladnic Alojzego, ale jednym pchnieciem piesci zostal obalony na podloge.

Powstal poploch nie do opisania.

Jedna krolewna i dwie male ksiezniczki zemdlaly, pozostali zas goscie pozrywali sie z miejsc i zaczeli uciekac drzwiami i oknami.

Pan Kleks stal nieruchomo jak slup soli, skurczyl sie tylko nieco i ze smutkiem spogladal na Alojzego.

– Hej! Panowie, panowie! – krzyczal Alojzy – moze byscie sie tak troche pospieszyli? Zmykaj, Kaczko Dziwaczko, bo cie zjem na obiad! Uciekaj, mrowko, bo cie rozdepcze! Teraz ja sie bawie, cha-cha-cha!

Z cizby tloczacych sie do drzwi gosci wysunela sie nagle piekna blada pani o dumnej postawie. Podeszla do Alojzego i rzekla don stanowczym glosem:

– Jestem Wieszczka lalek. Zadam od ciebie, abys natychmiast opuscil sale!

– Ale Alojzy nie byl juz zwykla lalka i dlatego Wieszczka nie miala nad nim wladzy. Rozesmial sie jej szyderczo w twarz, odwrocil sie plecami i rozpychajac sie brutalnie, zawolal:

– To jeszcze nie koniec, panie Kleks! Odechce sie panu panskich bajeczek! Z panskiej Akademii zostana trociny. Rozumie pan? Tro-ci-ny!

Alfred, nie mogac zniesc tej sceny, rozplakal sie.

Inni chlopcy stali przerazeni i spogladali na pana Kleksa. Ja dygotalem wprost z oburzenia i uczucia przykrosci.

Sala stopniowo oprozniala sie, az wreszcie opustoszala calkiem.

Z parku dolatywal turkot odjezdzajacych powozow i karet. Zemdlona krolewne wyniesli jej paziowie na rekach.

Zostalismy sami z panem Kleksem znieruchomialym i zapatrzonym przed siebie.

Tymczasem sala zmniejszyla sie i powrocila do zwyklych swoich rozmiarow, niebo zachmurzylo sie i znowu zaczal padac drobny jesienny deszcz.

Alojzy z mina pelna zadowolenia rozsiadl sie w fotelu na wprost pana Kleksa i wyzywajaco gwizdal.

Wreszcie pan Kleks sie ocknal. Rozejrzal sie po pustej sali, popatrzyl na nas, stojacych pod scianami, potem na Alojzego i rzekl spokojnie, jak gdyby nigdy nic:

– Szkoda, chlopcy, ze nie moglem opowiedziec do konca historii o ksiezycowych ludziach. Bede musial odlozyc to do innej ksiazki! Trudno. Zdaje sie, ze czas juz na obiad. Prawda, Mateuszu?

– Awda, awda! – zawolal Mateusz i pofrunal w kierunku jadalni.

Nie zwracajac uwagi na Alojzego, pan Kleks przeszedl obok niego, uniosl sie w powietrze i poplynal w slad za Mateuszem, przytrzymujac rekami rozwiewajace sie poly swego tabaczkowego fraka.

Taki to byl wspanialy czlowiek!

Перейти на страницу:

Brzechwa Jan читать все книги автора по порядку

Brzechwa Jan - все книги автора в одном месте читать по порядку полные версии на сайте онлайн библиотеки mir-knigi.info.


Akademia Pana Kleksa отзывы

Отзывы читателей о книге Akademia Pana Kleksa, автор: Brzechwa Jan. Читайте комментарии и мнения людей о произведении.


Уважаемые читатели и просто посетители нашей библиотеки! Просим Вас придерживаться определенных правил при комментировании литературных произведений.

  • 1. Просьба отказаться от дискриминационных высказываний. Мы защищаем право наших читателей свободно выражать свою точку зрения. Вместе с тем мы не терпим агрессии. На сайте запрещено оставлять комментарий, который содержит унизительные высказывания или призывы к насилию по отношению к отдельным лицам или группам людей на основании их расы, этнического происхождения, вероисповедания, недееспособности, пола, возраста, статуса ветерана, касты или сексуальной ориентации.
  • 2. Просьба отказаться от оскорблений, угроз и запугиваний.
  • 3. Просьба отказаться от нецензурной лексики.
  • 4. Просьба вести себя максимально корректно как по отношению к авторам, так и по отношению к другим читателям и их комментариям.

Надеемся на Ваше понимание и благоразумие. С уважением, администратор online-knigi.org


Прокомментировать
Подтвердите что вы не робот:*