Diabelska wygrana - Kat Martin (книги онлайн бесплатно .txt) 📗
Rozdzial 10
Bylo jeszcze ciemno, swit mial dopiero nadejsc.
Przez czesciowo uchylone okno do pokoju nie wpadal ani jeden promien ksiezycowego blasku. Aleksa przeciagnela sie i ziewnela. Gdzie sie podzial Damien? Czyzby nie mogl spac? N a te mysl usmiechnela sie. Tej nocy okazal sie wymagajacym kochankiem, ona zas ochoczo zaspokajala jego po¬trzeby. Kiedy skonczyli, byli zlani potem, zmecze¬ni, wiec oboje szybko zasneli.
Dlaczego wiec ja opuscil? Gdy nie wracal, za¬czela sie niepokoic, wiec nalozyla jedwabny szla¬frok i pospiesznie zeszla na dol. Spod drzwi do ga¬binetu saczylo sie swiatlo. Juz miala nacisnac zela¬zna klamke, gdy nagle zdala sobie sprawe, ze Da¬mien nie jest sam.
Niegrzecznie bylo podsluchiwac, a jednak…
Przylozyla ucho do drzwi i uslyszala nie jeden, lecz dwa obce meskie glosy. Goscie Damiena mowili cicho, ledwie doslyszalnie. Aleksa poczula przy¬spieszone bicie serca, gdy zorientowala sie, ze roz¬mowa odbywa sie po francusku.
Boze milosierny. Podeszla jeszcze blizej, stara¬jac sie cokolwiek zrozumiec. Jak to dobrze, ze jej zrzedliwa guwernantka, panna Parsons, gnebila ja na.,tyle skutecznie, ze Aleksa tak dobrze opanowa¬la ten jezyk. Po raz pierwszy byla wdzieczna, ze sie go nauczyla. Jednak drzwi byly tak grube, ze z tru¬dem rozrozniala slowa.
Bardzo delikatnie nacisnela kuta zelazna klam¬ke i minimalnie uchylila drzwi. Pojawila sie waska szpara, lecz byla wystarczajaca, by Aleksa mogla zobaczyc Damiena w wygodnych, miekkich spodniach i bialej koszuli rozmawiajacego z dwo¬ma mezczyznami. Ubrani byli stosownie do wilgot¬nej, chlodnej aury. Mieli na sobie cieple swetry, a grube szale i plaszcze teraz lezaly na krzesle.
Aleksa przesunela sie nieco, zeby zobaczyc po¬koj pod nieco innym katem. W cieniu stal jeszcze jeden czlowiek. Mial zniszczona wiatrem, po¬marszczona twarz o twardych rysach, wygladal na zdrozonego. Ubrany byl w wiesniackie szaty, byc moze byl rybakiem. Aleksa pomyslala, ze ra¬zem tworza dosc dziwna grupe. Co moze ich la¬czyc? I co ci przybysze robia w zamku Falon?
Odpowiedz przyszla szybko, uderzyla Alekse jak obuchem. Poczula suchosc w ustach, nieprzyjemny skurcz w zoladku.
Przemytnicy! O Boze, to na pewno oni. Wiec te opowiesci byly prawdziwe! Zacisnela piesci, czujac lomotanie bijacego w szybkim tempie serca. Na Boga, Damien byl zamieszany w przemyt!
Zmusila sie do zachowania spokoju. Znajac prawde, mogla cos zrobic, zeby mu pomoc. W su¬mie nie powinna byc zaskoczona. Wszystkie prze¬slanki miala tuz pod nosem. Damien byl po czesci Francuzem, lubil francuska kuchnie, wino i drogi koniak. Mial golebie pocztowe, wzdluz wybrzeza pelno bylo jaskin.
Wiedziala, ze potrzebowal pieniedzy – miedzy innymi dlatego ja poslubil. Zapewne byl zdespero¬wany i wdal sie w konszachty z przemytnikami, aby przezyc.
Kilka razy odetchnela gleboko, by sie uspokoic.
Nie bylo powodow do paniki. Zajal sie przemytem dla pieniedzy, ale teraz juz nie potrzebowal zyskow z tego zrodla. Mogl skonczyc ten proceder, o kto¬rym nikt nigdy sie nie dowie.
Ponownie skoncentrowala uwage na pozosta¬lych mezczyznach. Mowili cos o swojej misji, pro¬sili Damiena o pomoc, wspominali o jakichs po¬trzebnych im dokumentach. On musial je zdobyc, tak powiedzieli. General Moreau byl w trudnym polozeniu – aby zaplanowac kolejna kampanie, potrzebowal informacji. Bez nich wielu Francuzow moglo stracic zycie. Damien musi sie skontakto¬wac ze swoim informatorem, zdobyc dokumenty i dopilnowac, aby dotarly do Francuzow. Mezczyz¬ni zapowiedzieli swoj powrot za piec dni, wiec tyle czasu pozostalo mu na wykonanie zadania.
– Jak zawsze mozecie na mnie polegac – powie¬dzial po francusku Damien. Aleksa poczula, jak zoladek podchodzi jej do gardla. Drzacymi rekami zamknela drzwi, oparla sie o nie ciezko. Zoriento¬wala sie,. ze wciaz wstrzymuje oddech, wiec z tru¬dem zaczela normalniej oddychac.
A wiec nie przemytnik, tylko szpieg!
Podly angielski zdrajca! Czlowiek, ktory sprzedal swoja ojczyzne. Poczula mdlosci. Z wysilkiem ode¬pchnela sie od drzwi i weszla po schodach na gore. Cala sie trzesla, lada chwila mogla dostac torsji.
Na Boga, co tez on zrobil!?
Jednak zaraz uswiadomila sobie znacznie wazniejsze pytanie: Co ona sama powinna zrobic?
Wrocila do sypialni, drzacymi rekami zamknela drzwi i weszla do lozka. Lozka Damiena, gdzie niedawno sie z nia kochal. Poczula w oczach pie¬kace lzy. Chciala stad uciec, nie odwracajac glo¬wy, biec przed siebie, aby go juz nigdy wiecej nie zobaczyc. Pragnela udawac, ze nigdy go nie po¬znala, zapomniec o wszystkim, co ich laczylo… o tym, jak ja dotykal. Pragnela udawac, ze w ogo¬le nic sie nie wydarzylo, ze nic d9 niego nie czuje, ze jej nie oklamal, nie oszukal. Ze nie oddala mu serca.
Zacisnela palce na poduszce. Chciala odejsc, lecz dotarlo do niej, ze jednak nie bedzie miala smialosci. Musiala" zostac tam, gdzie ja zostawil. Nie mogla dac po sobie poznac, ze cokolwiek wie, ani wzbudzac jakichkolwiek podejrzen. Nie po¬zwoli mu odgadnac, iz wlasnie odkryla jego strasz¬liwa tajemnice
Och, Boze! Wezbrane w oczach lzy splynely po policzkach Aleksy. Znowu ja oszukal. Od cza¬su, gdy go poznala, karmil ja coraz to nowymi klamstwami. Celowo ja zrujnowal, a potem ozenil sie dla pieniedzy. A jednak wbrew rozsadkowi i wszelkiej logice ciagnelo ja do niego. Oczarowal ja tak, ze wszystko mu wybaczyla, a potem pozwolila, by ja uwiodl.
Zarumienila sie na mysl o tym, ze na koncu to ona sama uwodzila jego.
Zamknela oczy, wspominajac szczesliwe dni, ktore spedzili razem. Wszystko to bylo jednym wielkim klamstwem. Wszystko.
Przypomniala sobie slowa Sary: "To czlowiek o wielu twarzach".
Ale on byl jeszcze gorszy. Byl klamca i oszu¬stem, ktory sprzedalby wlasna dusze temu, kto zlozy najwyzsza oferte. I najwidoczniej to wlasnie uczynil.
Wtulila twarz w poduszke, aby stlumic niepoha¬mowany placz. Wiedziala, ze musi nad soba zapano¬wac. To byla sprawa zycia i smierci dla jej rodakow.
Na te mysl otrzezwiala. Skoro wielu Francuzow moze zginac bez informacji, ktorych ma dostarczyc Damien, tym samym moze zginac wielu Anglikow, jesli to mu sie uda. Jej brat Christopher zginal od salwy z francuskiego okretu, ktora podczas deszczu omylkowo trafila i zatopila jego statek pocztowy w poblizu Dartmouth. Natomiast Rayne spedzil caly rok w brudnym francuskim wiezieniu.
Nienawidzila wojny, Napoleona i jego Wielkiej Armii, bezsensownej smierci i zniszczen. Nienawi¬dzila Francuzow i nie zamierzala pozwolic, by jej maz pomagal im zabijac kolejnych niewinnych mlodziencow z Brytanii.
Wytarla oczy w ozdobiona koronkami poszewke poduszki. Nie dopusci, by mu sie udalo. Bez wzgle¬du na konsekwencje powstrzyma Damiena, to za¬lezy tylko od niej. Lecz jak tego dokonac?
Przygryzla warge. Rayne bedzie wiedzial, co ro¬bic, przeciez jest pulkownikiem. Lecz teraz jest za granica. Kiedy otrzymala od niego list, w kto¬rym zapowiadal swoj i Jocelyn wyjazd do Mahoga¬ny Yale na Jamajce, ten fakt wydawal sie malo wazny. Wtedy myslami i sercem byla przy Damie¬nie, ktory swoja miloscia budzil w niej nowo odkry¬ta potrzebe cielesnych rozkoszy.
Damien. Mezczyzna, jej maz, ktory zdradzil wszystko, co bylo jej drogie. Znowu ja oszukal, oklamal, wyprowadzil w pole. Odebral jej niewin¬nosc i zwabil w swoja siec niczym smiertelnie jado¬wity pajak. To on rozdawal karty, od samego poczatku nie miala co do tego zadnych watpliwosci.
Spojrzala na ciezki, niebieski baldachim. Da¬mi en dzialal bezblednie. Walczac z cisnacymi sie do oczu lzami, przypomniala sobie z gorycza ich wspolnie spedzone chwile. Kazdego dnia darzyla go coraz wiekszym uczuciem. Nawet teraz tesknila za nim, za ich swietlana przyszloscia, w ktora zaczy¬nala juz wierzyc. Poczula ogromny ciezar w sercu.
Damien Falon – maz, kochanek, szpieg. Jego ro¬le byly tak samo roznorodne jak kolekcja pieknych ptakow. To aktor najwiekszego kalibru. Aby go pokonac, teraz sama bedzie musiala zdobyc sie na doskonale aKtorstwo.
Znieruchomiala. Robil z niej glupia od samego poczatku. Przechytrzyl ja, wyrwal jej serce i pode¬ptal buciorami. Jak dotad wygral wszystkie rozda¬nia, lecz gra nie byla jeszcze skonczona.
Wstala z lozka i niepewnym krokiem podeszla do okna. Chociaz na zewnatrz panowaly ciemno¬sci, mgla juz sie uniosla. Gdzies na klifach po¬nad morskim brzegiem zauwazyla poruszajace sie postacie. Mezczyzni wracali ku plazy, ku lodziom, ktorymi zapewne tu przyplyneli. Wsrod nich roz¬poznala wysoka sylwetke Damiena.
Zamknela oczy, dzgnieta nfl:glym bolem, ktory ja porazil na widok meza wsrod Francuzow. Bez wzgle¬du na wszystko, tej jednej gry nie mogla przegrac.
Damien szczelniej owinal sie plaszczem. Wraz z przyplywem pojawil sie dokuczliwy wiatr i teraz ta sama ostra bryza zabierze Lafona i jego ludzi z powrotem do Francji.
Nie oczekiwal tego spotkania i mial cicha na¬dzieje, ze ten dzien nigdy nie nadejdzie, ze woj¬na sie skonczy, a jego zycie potoczy sie dalej, tak jak toczylo sie od dnia slubu. Jednak w glebi serca wiedzial, ze predzej czy pozniej oni ponownie zglosza sie do niego po pomoc.
A teraz… wszystko bedzie takie jak kiedys, zas idylla z Aleksa dobiegnie konca.
Westchnal, zawracajac do domu. Monty bedzie czekal, jak zawsze niespokojny o jego bezpieczen¬stwo – lojalny, zaufany towarzysz bez wzgledu na zyciowe okolicznosci. J edna~ to nie stary przy¬jaciel zajmowal mysli Damiena, lecz Aleksa. Zno¬wu bedzie musial ja oklamac. Nienawidzil tego, lecz nie mial innego wyboru.
Moze tak bedzie lepiej. Klamstwa stwarzaly miedzy nimi pewien dystans, ktorego teraz potrze¬bowal. 'Poza tym nie byl pewien, czy podobaja mu sie te nowe dziwne uczucia, ktore w nim wzbudza¬la. Delikatnosc i troska rzadko goscily w jego zy¬ciu, zreszta podobnie jak sumienie i wspolczucie. To byly te lagodniejsze cechy jego natury, wydoby¬waly zen dawne tesknoty, przez co coraz bardziej pragnal rzeczy po prostu niemozliwych.